Tego nie mogłem przegapić! Pretekst do zobaczenia wnętrz, których nie odwiedziłbym przy żadnej innej okazji, plus standardowa radocha z możliwości pooglądania/pomacania/zakupienia jakichś mniej lub bardziej potrzebnych pierdółek (czytaj: płyt z muzyką), to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Wczorajszego popołudnia doszedł jeszcze jeden argument „za”: materiał na kolejny wpis blogowy. Niby nic wielkiego, ale patrząc na niewielką częstotliwość mych publikacji, każdy pretekst i motywacja się liczą. Oto i on:


Jak się teraz zastanawiam, to w sumie nie wiem, dlaczego nie kupiłem tej płyty... bo nie słucham klasyki? Na co dzień niby nie, ale uprzedzony przecież nie jestem, a wartość sentymentalna jest nie do przecenienia.... hmm może pójdę tam jeszcze dzisiaj i nadrobię to niedopatrzenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz