niedziela, 22 grudnia 2013

Pici-poki

Bohaterem dzisiejszego poszukiwania białoczerwoności w Paryżu jest pici-poki, czyli w luźnym tłumaczeniu ze słoweńskiego „wolne i głośne”. Te dwa wyrazy niezwykle trafnie określają „naszego” Fiata 126. Nie był on do końca nasz, bośmy go od Fiata kupili, ale mimo, że adoptowany, pokochaliśmy go rodzicielską miłością. 



 

Natknąłem się na delikwenta 8. grudnia, idąc na wystawę bożonarodzeniowych choinek zaprojektowanych przez ludzi ze świata mody.
Prawda, że jak się spojrzy, to od razu czuć, że on taki nasz jest?




Niech nas nie zmylą te francuskie blachy, jego dusza jest przecież biało-czerwona.

Zaparkowany w godnym miejscu nieopodal Łuku Triumfalnego.






Ale cóż to? Gdzie się podziała literka „p”???
Zerkamy bliżej:







Personal 4? To jakoś nie po naszemu tak! Przebieraniec jakiś? A może włosi kupczyli Maluchem na prawo i lewo i nie byliśmy jedynymi rodzicami zastępczymi?
Bez wizyty u specjalisty się nie obejdzie [link].
No i już wiemy, że wersja 126 Personal 4 to wersja eksportowa produkowana w Polsce w latach 1976-1980, odpowiednik polskiej wersji 650K, wersja Personal 2 pozbawiona była tylnej kanapy.

Ciekawe, czy właściciel jest świadomy pochodzenia swojego jeździdełka? Tak samo, jak właściciele setek współczesnych Fiatów 500, tak modnych obecnie w Paryżu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz