sobota, 8 lutego 2014

Klasyczne popołudnie

O vide greniers już pisałem i nie będę się powtarzał. Normalnie jest to rozrywka sezonowa, uzależniona od pogody, bo zazwyczaj odbywa się na ulicach, placach, skwerach itp., ale wczorajszy szybki rzut oka na www.vide-greniers.org okazał się proroczy. Kilkaset metrów od mojego mieszkania odbywa/ła się impreza pod hasłem „Dni przyjaźni” (Journees d'amitie) w jakichś pomieszczeniach kościelnych (niestety ceny uwzględniały chyba prowizję Watykanu).



 

Tego nie mogłem przegapić! Pretekst do zobaczenia wnętrz, których nie odwiedziłbym przy żadnej innej okazji, plus standardowa radocha z możliwości pooglądania/pomacania/zakupienia jakichś mniej lub bardziej potrzebnych pierdółek (czytaj: płyt z muzyką), to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Wczorajszego popołudnia doszedł jeszcze jeden argument „za”: materiał na kolejny wpis blogowy. Niby nic wielkiego, ale patrząc na niewielką częstotliwość mych publikacji, każdy pretekst i motywacja się liczą. Oto i on:









Jak się teraz zastanawiam, to w sumie nie wiem, dlaczego nie kupiłem tej płyty... bo nie słucham klasyki? Na co dzień niby nie, ale uprzedzony przecież nie jestem, a wartość sentymentalna jest nie do przecenienia.... hmm może pójdę tam jeszcze dzisiaj i nadrobię to niedopatrzenie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz